Dziś będzie niszowo. Bardzo niszowo. Francesca Bianchi – usłyszałam kiedyś i od razu zaczęłam czytać o niej i o jej perfumach, że są takie inne, odważne, bezkompromisowe. Chciałam je poczuć, chciałam je mieć.
Na pierwszy ogień padł zapach Lover’s Tale, bo wyobrażałam sobie, że może będzie romantycznie… Byłam bardzo ciekawa marki i zapachów, które wyszły spod jej szyldu.
To co dostałam, całkowicie przekroczyło moje wyobrażenia. Trzeba zacząć od tego, że perfumy Lover’s Tale to totalny mocarz – to perfumy tak mocno skondensowane, że ich moc może powalić.
Brązowa, tłusta ciecz wylewa się na skórę, wgryza się w nią i nie chce zejść nawet po myciu.
Jaki jest sam zapach? To świat tak inny od współczesnego, jak późne popołudnie spędzone na randce w starej bibliotece. Tomy książek, zapach starego papieru, przykurzonych opraw. I zapach jego – wracającego dopiero co z pracy z warsztatu samochodowego, biegł do niej, żeby się nie spóźnić i żeby ją jak najszybciej zobaczyć. Zdążył się tylko szybko umyć, zarzucił swoją skórzaną kurtkę i pędził na spotkanie z nią.
Na jego ciele gdzieniegdzie wciąż można było wyczuć zapach smaru samochodowego i trochę oleju. W Lover’s Tale – w tym spotkaniu kochanków jest coś „technicznego/industrialnego” Coś, co nie pozwoli Ci od niego odejść. Pozostanie z Tobą na bardzo długo, a Twoje ubrania przypomną Ci ostatnie chwile, które z nim spędziłaś.
Zapach utrzymuje się spokojnie na skórze ponad 16 godzin, a na ubraniach przetrwa miesiącami. Projekcja jest ogromna.
Chmura zapachu, która wydobywa się z flakonu Bianchi Lover’s Tale jest czarna jak smoła, gęsta, tłusta i niezniszczalna. Gruba, lekko brudna skóra z ogromną ilość kastoreum i irysa. To klimat retro i mocno zabytkowy, jak książka napisana setki lat temu. Z jednej strony jesteśmy ciekawi, co jest tam napisane z drugiej strony, to taki język, że nie jesteśmy w stanie go zrozumieć. Podobnie jest tutaj. To zapach dla fanów skóry, którzy nie boją się pachnieć odważnie, inaczej i którzy zrozumieją jego unikatowość i kunszt. No nie jest są perfumy łatwe i przyjemne, są klejące, odurzające tak samo brzydkie, jak piękne. Lover’s Tale, to po prostu potężne, dziwne doświadczenie.


Ostatnie wpisy Sylwia Śmiałkowska (zobacz wszystkie)
- Recenzja perfum Francesca Bianchi Lover’s Tale - 10 stycznia 2021
- Recenzja perfum Libre Yves Saint Laurent YSL - 5 listopada 2019
- Mon Paris YSL recenzja porównawcza wersji EDP i EDT - 26 marca 2018