Obiecująca reklama sprawiła, że chciałam jak najszybciej pobiec do perfumerii, aby przetestować tę nowość od Jimmy Choo.
Początek Illicit Jimmy Choo jest piękny, świetne połączenie nut gorzkiej pomarańczy oraz imbiru jest doskonałym startem dla całości. W tle zaczyna pojawiać się subtelna miodowa nuta. I to rozpoczęcie jest naprawdę bardzo obiecujące. Niestety po kilkunastu minutach czar pryska i dostajemy dość pospolity, oswojony, syntetyczny zapach. Znów jest słodko. Za słodko. Pachnie trochę jak syrop z odrobiną przypraw.
Miód i bursztyn zawsze nadają zapachowi pewnego bogactwa, ambra powagi i szlachetności, ale tutaj trochę tego zabrakło. Illicit Jimmy Choo po kilku godzinach pachnie jak mocno przesłodzona czarna herbata.
Illicit brakuje wyrazistości. Znów za dużo cukru, lepkości. Kolejna kopia zapasowa tego, co już od dawna stoi na perfumeryjnych półkach. Ot, taki trochę cukrowy zapychacz, a szkoda, bo można było naprawdę ładnie poprowadzić tę kompozycję w zupełnie innym kierunku.
Perfumy, które miło jest zużyć, a potem o nich po prostu zapomnieć.
Moja recenzja wideo perfum Illicit Jimmy Choo jest do obejrzenia na kanale Scent Stylist.


Ostatnie wpisy Sylwia Śmiałkowska (zobacz wszystkie)
- Recenzja perfum Francesca Bianchi Lover’s Tale - 10 stycznia 2021
- Recenzja perfum Libre Yves Saint Laurent YSL - 5 listopada 2019
- Mon Paris YSL recenzja porównawcza wersji EDP i EDT - 26 marca 2018